RKS "CUKROWNIK" CHYBIE - sportowcy, działacze, wydarzenia

RKS „Cukrownik” Chybie – sportowcy, działacze, wydarzenia

Krótki rys historyczny klubu sportowego znajdziemy na stronie gminy Chybie www.chybie.pl :

„Bogatą przeszłością i wieloma osiągnięciami chlubi się Robotniczy Klub Sportowy „Cukrownik”. Powstał w roku 1937. Początkowo istniały 3 sekcje: piłki nożnej, siatkówki i koszykówki. Ta ostatnia należała do najsilniejszych na Śląsku Cieszyńskim. Działacze zbudowali na terenie przylegającym do byłej strzelnicy pierwsze prymitywne boisko do piłki nożnej. W okresie drugiej wojny światowej życie sportowe zamarło, ale natychmiast po wojnie, w roku 1945, RKS wznowił działalność. Działała wówczas jedyna sekcja piłkarska. W 1947 r. Klub przejął sekcję gimnastyczną OM TUR. Zaczęli także odnosić sukcesy lekkoatleci. W 1948 r. działały sekcje piłki nożnej, gimnastyczna i lekkoatletyczna. W 1950 r. został oddany do użytku budowany siłami społecznymi, przy finansowym wsparciu Cukrowni, pawilon sportowy. W latach 60. rozpoczęto forsować inwestycje. Dzięki temu powstało doskonałe zaplecze w postaci stadionu i 2 dodatkowych boisk oraz w 1979 r. pełno wymiarowa hala, która umożliwia uprawianie tenisa, siatkówki i koszykówki, a nawet piłki nożnej (…)”

Zaś w fotograficznych zbiorach AKF „Klaps” i domowych archiwach znajdujemy zdjęcia drużyn, działaczy, wydarzeń z udziałem „Cukrownika”. Zainteresowanych współczesnym życiem klubu odsyłamy na ulicę Sportową, gdzie wciąż działają sekcje, odbywają się wydarzenia sportowe, są boiska, hala i zabudowania klubowe, warto też zajrzeć na FB https://www.facebook.com/rkscukrownik

 

Zdjęcie numer 26 – otwarcie nowej trybuny stadionu RKS Cukrownik przełom lat 50 i 60 tych

Zdjęcie numer 27 – zarząd RKS CukrownikChybie lata 60 te wodrodzie przedszkola Cukrowni


Dożynki gminne 1987

Święto plonów ma długą tradycję i splata się z życiem społeczności wiejskich. Jest obchodzone na zakończenie żniw, po zebraniu plonów z pól. Charakter dożynek zmieniał się na przestrzeni dziejów, w PRL święto miało charakter państwowy, a od lat 80. XX wieku rozwija jego się element religijny. Stałymi komponentami obchodów są obrzędy związane z pleceniem i przekazywaniem wieńca oraz barwny korowód.


Gorzelnia na Frelichowie oraz historia folwarku

FOLWARK NA FRELICHOWIE

Wiosną 1919 roku folwark, pokaźnie zadłużony w banku w Bielsku, objął Karol Suchonek pochodzący z Moraw. W czasie wojny polsko-czeskiej, w styczniu 1919 roku, służył on jako oficer u generała Sznajdera w oddziałach atakujących Drogomyśl. Tam wraz z plutonem żołnierzy zdezerterował i przeszedł na polską stronę. Od razu po zawieszeniu broni, 3 lutego 1919 roku, Czesi skonfiskowali mu majątek wraz z całym ruchomym inwentarzem.

Jego patriotyczną postawę w najtrudniejszym dla Polaków okresie wojny, doceniły władze polskie. W uznaniu za zasługi odstąpiły mu frelichowskie, ponad 80 hektarowe, gospodarstwo. Do jego prowadzenia miał potrzebne kwalifikacje, gdyż był z wykształcenia agronomem i gorzelnikiem po 5- letniej, średniej szkole rolniczej.

Początkowo Karolowi Suchankowi, który zamieszkał w zamku z żoną i 7-letnią córką, źle się powodziło. Krów miał mało, a ze starych, przepracowanych koni niewiele było pożytku. Dopiero po kilku latach stał się wypłacalny i mógł liczyć na kredyty bankowe. Wyremontował budynki, kupił 6 par koni i kilkanaście krów, rzadkiej, siwej rasy. Ziemia po intensywnym nawożeniu zaczęła wreszcie
przynosić oczekiwane plony, a gospodarstwo dobrze prowadzone z każdym rokiem zwiększał zasoby.

W połowie lat 30. XX wieku było już w nim ponad 60 mlecznych krów, którymi na stałe zajmowały się trzy kobiety. Każda codziennie musiała wydoić prawie 20 sztuk bydła i posprzątać „swoją” część obory. Nawóz wynosiły na noszach lub wywoziły ręcznym wózkiem. Mleko każdego ranka wysyłano furmanką do mleczarni w Pawłowicach, choć oferowana za nie cena pozostawiała wiele do życzenia.

Praca w gospodarstwie była ciężko, nierzadko po 10 i więcej godzin dziennie, bez względu na porę roku, a przy nasileniu robót polowych nawet i 12. Suchanek płacił za nią 25 złotych miesięcznie i do pensji dokładał 9 m³ zboża, mleko oraz naftę. To, co się należało każdy otrzymywał na czas, o ile dobrze wypełnił swoje obowiązki, choć różnie z tym bywało.

Produkcja spirytusu z ziemniaków została wznowiona we Frelichowie w rok po przejęciu majątku przez Suchanka (1920). Rozpoczęto od 60 litrów miesięcznie, by końcem lat 30. odwozić do Bielska, do ratyfikacji, nawet kilkaset litrów tygodniowo. Wytwarzany w wytwórni alkohol gromadzono w zbiorniku o pojemności 30 tys. Litrów, z którego napełniano „furmankową” cysternę. Przelewania
właściciel pilnował osobiście. Zwłaszcza, że zdarzył się wypadek, w którym zginął nietrzeźwy woźnica, a para koni utopiła się w stawie.

W roku 1929 Karol Suchanek usiłował zwiększyć zyski z gorzelni. Zawarł, ze swoim kolegą Emilianem Kołoczkiem – zarządcą lasów w rejonie Kończyc – korzystną umowę na dostarczenie spirytusu do jego fabryki wódek i likierów, mieszczącej się właśnie we Frelichowie. Wynajął mu część pomieszczeń gospodarczych na ponad rok. Firma dość wcześnie, bo w roku 1921 weszła w spółkę z znanym skoczowskim przedsiębiorcą – Franciszkiem Blattanem – producentem wielu gatunków alkoholi.

W 1937 roku Karol Suchanek kupił duży folwark na Mnichu zwany przez miejscowych „U Mamicy”.

Po I Wojnie Światowej przejął ten majątek („U Mamyicy”) niejaki Czajkowski, były „biały” oficer, który w 1920 roku, w czasie gdy bolszewicy parli na Warszawę, przeszedł na stronę polską. Marszałek Józef Piłsudski docenił tą postawę i nadał mu ziemię w Mnichu. Początkowo Czajkowski dbał o ludzi, którzy u niego pracowali, ale później zaczął coraz więcej wymagać i coraz mniej płacić. Nie raz zdarzało się, że w ogóle nie było wypłaty, a awantury o pieniądze stawały się czymś normalnym. Tuż
przed bankructwem Czajkowskiego, jeden z chłopów nie wytrzymał nerwowo i przyszedł po zaległe od kilku miesięcy pieniądze bezpośrednio do pryncypała. Czajkowski, jak zawsze zaczął obiecywać, że wszystko wypłaci, ale w przyszłym tygodniu. Gdy dyskusja zaczęła się przeciągać, zdjął strzelbę ze ściany i zaczął fornalowi wygrażać, co dotychczas było na porządku dziennym. Ten nie namyślając się wiele, przewrócił Czajkowskiego, wyrwał mu z rąk nabitą i odbezpieczoną strzelbę i przystawił mu do głowy. Od razu znalazły się pieniądze. Choć chłop po całym zdarzeniu, został od razu wyrzucony z pracy, to jednak Czajkowski przestał haniebnie postępować wobec pracowników.

Podobną utarczkę miał z nim Suchanek podczas zwyczajnego objazdu swoich włości dwukołowym powozem. Podczas sprzeczki, kto komu ma ustąpić na grobli, doszło do rękoczynów, które Czajkowski zakończył w stawie. Kolejne rozprawy sądowe zakończyły się skazaniem Suchanka w 1931 roku na karę grzywny.

Po bankructwie Czajkowskiego zadłużony folwark w Mnichu kupił Suchanek. Do 1939 roku, do wojny nie spłacił on jednak wierzycieli, wyczerpał przy tym swoje zasoby pieniężne i sam popadł w długi.

Po zajęciu Polski przez Niemców, we wrześniu 1939 roku, zabroniono produkcji we Frelichowie, a urządzenia gorzelnicze opieczętowano. Suchanek w przeciwieństwie do swojej córki, która ukończyła przed wojną gimnazjum im. A. Osuchowskiego i pozostała Polką, przyjął II grupę DVL. Dlatego władze hitlerowskie powierzyły mu wysyłkę mleka z Chybia i okolicznych wiosek do mleczarni w Pawłowicach oraz rozdzielnictwo na tym terenie nawozów sztucznych. Mimo pozornej gorliwości przy wypełnianiu
obowiązków, Suchanek pozostał takim samym, jak dawniej porządnym człowiekiem. Pomagał różnym ludziom w trudnych dla nich chwilach i ostrzegał przed mającymi nadejść kontrolami i rewizjami w Chybiu.
W 1942 roku do Frelichowa doprowadzono prąd. Przy budowie linii pracowali niezdolni do służby wojskowej mężczyźni, którzy wtedy mieszkali w majątku.

Żona Suchanka pochodziła z bogatej morawskiej rodziny i również przyjęła volkslistę. Wspólnie z córką pomagała mężowi w prowadzeniu gospodarstwa, zajmując si głównie administracja, rachunkami i prowadzeniem dom. Miała do dyspozycji służbę, a do męża nie zwracała się inaczej niż „Pan Suchanek”. Suchankowie żyli na wysokim poziomie. Mieli dobrze urządzone mieszkanie, powóz,
zadbany majątek. Udzielali się też w drogomyskiej parafii ewangelickiej.

Zimą 1945 roku do Frelichowa wkroczyły jednostki sowieckie, zabrano wszystkie konie i krowy, a miesiąc później Suchanka aresztowało NKWD i wywiozło do obozu pracy za Ural. Tam już po roku został kierownikiem kołchozu o powierzchni 10 tys. hektarów. Znajdowało się w nim kilka młynów, zakładów przetwórczych, spichlerzy i 5 dużych gorzelni. W krótkim czasie kołchoz osiągnął najlepsze wyniki ekonomiczne w całym obozie. Z niewoli, w której miał się bardzo dobrze, wrócił Suchanek we wrześniu 1948 roku i zamieszkał ponownie w zamku. Razem z żoną, zamężną już córką oraz zięciem Wanią z Drogomyśla zajmowali już tylko 3 pokoje i kuchnię. Jego gospodarstwo, jako poniemieckie, jeszcze w lecie 1945 rok przejęła cukrownia w Chybiu, która nie mogła jednak poradzić sobie z kosztami prowadzenia majątku i po dwóch latach przekazała go Stadninie Ogierów w Pruchnej. Ta, już po trzech miesiącach, pozbyła się go na rzecz PGR „Zjednoczenie” w Opolu.

Właśnie wtedy znakomicie utrzymane krowy rasy holenderski przekazano z Frelichowa do Krowiarek za Raciborzem. Potem folwarkiem rządził PGR w Pszczynie, który nieco wyremontował zdewastowane już zabudowania. W 1951 roku wymieniono więźby i założono nowe pokrycie dachowe.

Wszystkie urządzenia gorzelnicze, jeszcze w roku 1947, zabrała z Frelichowa Bielska Fabryka Wódek. Gorzelnia przestała istnieć, a reszta majątku popadała w coraz większą ruinę.

Suchankowie mieszkali w zamku do 1950 roku po czym wyprowadzili się do Pruchnej. W starym mieszkaniu pozostała córka z mężem, który pracował wówczas w cukrowni w Chybiu i objął w posiadanie tzw. Mamicówkę.

Suchanek zatrudnił się w Pruchnej do prowadzenia tamtejszego majątku PGR. Za wynikłe z winy innych niedobory, skazano go wówczas na 3 lata więzienia. Po wyjściu na wolność w 1956 roku Suchanek przeniósł się do Łabęd do tamtejszego PGR i zaczął osiągać spore zyski, które zainteresowały aż Ministerstwo Rolnictwa w Warszawie. Ofiarną i efektywną pracę Suchanka
nagrodzono Złotym Krzyżem Zasługi.

W Łabędach nie pobył zbyt długo. Sprawy rodzinne zaabsorbowały go na tyle, że zdecydował się kupić 90 arową parcelę w Dzięgielowie. Zatrudnił się w Spółdzielni Rolniczej w Bażanowicach i tam pracował do emerytury. Zmarł w latach 80. XX wieku i jest pochowany na cmentarzu ewangelickim w Cieszynie.
Dzieje Frelichowa opracowano na podstawie wspomnień osób, które pracowały tam w latach 30. i  40. XX wieku. Bez pomocy Józefa Kielocha i Karola Nikla ten artykuł nigdy by nie powstał.

Rodzina Krzysztofa Suchanka wraz ze służbą:

Gorzelnia lata 90.


Praktyczna Pani

„Praktyczna Pani”

W ośrodku „Praktyczna Pani” wraz z moimi koleżankami i kolegami uczyłam się piec ciasto na kursie gotowania dla nastolatków. Pamiętam też, że w „Praktycznej Pani” można było oddać pończochy do „reparowania”. Wtedy, w latach 80. ośrodek miał siedzibę w centrum Chybia, na piętrze budynku, w którym mieścił się „Smakosz” i „Jedynka”. Na fotografiach jakaś uroczystość z występami przedszkolaków rocznik 80 i 81 i kursantki ze słodkimi wypiekami. Monografia naszej gminy informuje, że ośrodek powstał w 1968 roku w ramach Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” i początkowo nazywał się „Nowoczesna Gospodyni”, potem „Praktyczna Gospodyni” i mieścił się obok cukrowni. Prowadził szereg usług, zaś działalność edukacyjną rozpoczął od nauki kroju i szycia.


Capstrzyk w Chybiu 1987

Capstrzyk w Chybiu 1987

Bywalcy Gminnego Archiwum już wiedzą, ze capstrzyk to „wieczorny przemarsz wojska lub członków jakiejś organizacji ulicami miasta, zwykle z orkiestrą, odbywający się w przeddzień jakiejś uroczystości”. Wydaje się, że te utrwalone na fotografiach „Klapsa” to capstrzyki poprzedzające uroczystości pierwszomajowe. Ten z 1987 roku wydaje się skromniejszy niż zazwyczaj, nie widać orkiestry ani druhów strażaków. Czyżby PRL się rozłaził?

(definicja za https://sjp.pwn.pl/sjp/capstrzyk;2552978.html; dostęp 28.07.2021)

.


1 Maj 1983

1 Maja 1983

W roku 1983 wiele się zmienia, mają miejsce doniosłe wydarzenia, władze PRL znoszą stan wojenny a Lech Wałęsa otrzymuje pokojową Nagrodę Nobla. Jednakże PZPR nadal dzierży władzę, toteż w niedzielę 1 Maja w całej Polsce Ludowej odbywają się pochody, akademie, uroczystości, ale w dużych miastach także kontrmanifestacje.

Przez Chybie przemaszerował pierwszomajowy pochód a „Klaps”, jak co roku, sfotografował imprezę.

.


Jarmark Świętojański 1984

Jarmark Świętojański, 1984

Wyczekiwana, ważna cykliczna impreza. Okazja do uśmiechu, oddechu od szarej rzeczywistości, okoliczność sprzyjająca zabawie, dobra porcja rozrywki. Klaps nie mógł przepuścić sposobności utrwalenia portretu publiczności, sfotografowania artystów na scenie, zrobienia zdjęć popisującym się przed szerokim audytorium chórzystkom. Przyjrzyjcie się siedzącym na ławeczkach ludziom, przypomnijcie sobie Krzysztofa Kowalewskiego, zerknijcie na występujący chór z panem Januszem Stanoszkiem i przypomnijcie sobie jak świętowaliśmy w czerwcu 1984 roku.


Bal w przedszkolu 1980

Bal. Przedszkole przy szkole w Chybiu. 1980 r.

W kalendarzu zimą przypada okres zabaw, bali i imprez – karnawał. Przedszkolaki opanowują wiedzę o świętowaniu i zwyczajach – przygotowują się na bal, wraz z rodzicami planują przebranie, w dniu balu wystrojeni w kolorowe kostiumy wypróbowują sposoby zabawy, a pani Zima obdarowuje je prezentami. No i obowiązkowa fotografia grupowa.


Odpust w Chybiu 1980

Odpust w Chybiu 1980

Odpust parafialny

Wikipedia pisze, że odpust parafialny to święto związane z czczeniem patrona kościoła. W Chybiu katolicy świętują odpust związany z uroczystościami Chrystusa Króla w listopadzie oraz majowy związany z kultem maryjnym. Ważnymi elementami oprawy uroczystości są procesja, strojenie kościoła i suma odpustowa, a ponad to odpustowe budy z odpustową tandetą. Na tych budach, straganach i kramikach oraz odwiedzających ich tłumnie wyelegantowanych ludziach skupiają się klapsowi fotografowie.


Zespół Topazy

Zespół Topazy

„Topazy” wykluły się z pasji i marzeń o graniu bigbitu i bluesa, posiadaniu skrzypiec a zaraz potem elektrycznej gitary i dorównania starszym kolegom z zespołu „Szyfry”. A działo się to początkiem lat 70., kiedy Zdzisław Szczypka, Stanisław Francuz, Jan Stokłosa, Marian Dziendziel, Tadeusz Kidoń i Tadeusz Rozner kończyli podstawówkę, grywając z chórem, występowali z powodzeniem na szkolnych akademiach. Trafiają do sali prób przy cukrowni i mogą swobodnie podpatrywać i podsłuchiwać chłopaków z „Szyfrów”. Nie wiadomo skąd pojawia się nazwa „Topazy”, ale się przyjęła, zmienia się skład, by ustalić się ostatecznie jako trio, mają repertuar, wreszcie dostęp do lepszego sprzętu. Dużo grają, biorą udział w festiwalach i przeglądach – choć bez sukcesów, ale spełniają marzenia, mają fajne przygody. „Topazy” w składzie Jan Stokłosa (bas i śpiew), Stanisław Francuz (perkusja) oraz Zdzisław Szczypka (gitara i śpiew) rozpadają się w 1974 roku, kiedy ten ostatni wyjeżdża na studia.

(na podstawie wspomnień Zdzisława Szczypki wydrukowanych w „Nowej Formacji” z okazji incydentalnej reaktywacji zespołu)