Recenzja książki „Kolejna próba ukierunkowania. Z notatnika wiejskiego działacza kultury czerwiec 1969 – lipiec 1976” w magazynie „KINO”
Próba uporządkowania
Na starych fotografiach z „Klapsa” widać dziewczyny siedzące przy maszynie do pisania, czuć wtedy dym papierosowy, słychać uderzenia w klawisze, szelest kalki kopiującej i brzęk spodka przy odkładaniu szklanki z prawie czarną herbatą. Przepisany tekst trafia do papierowej teczki zawiązywanej na sznureczek. W takiej pożółkłej ze starości, tekturowej teczce przetrwała delikatna kopia pewnego ważnego tekstu, fioletowe litery wciąż istnieją na cienkim, bibułkowym papierze, niestety na tyle rozmazane, że programy do „sczytywania” tekstu traktują je jak obrazy. Dlatego tekst został jeszcze raz przepisany, skopiowany, utrwalony w wersji cyfrowej i umieszczony w folderze. Kiedy odkryliśmy ten tekst i postanowiliśmy go opublikować, zdecydowaliśmy, że Czytelniczka i Czytelnik powinni obcować z jak najwierniejszą formą dokumentu z tekturowej teczki, z gramatyką i ortografią, cechami stylu autora i odciskiem maszynistki. Nie poprawialiśmy literówek, błędów, staraliśmy się ograniczyć ingerencję w układ i wygląd tekstu. Chcieliśmy, żeby Czytelnik i Czytelniczka zanurzyli się w przeszłości i żeby poczuli się jak Adresat tego tekstu, może odrobinę się poirytowali gdy wzrok potknie się na dziwnym zlepku liter.
Oddajemy w Wasze ręce odwzorowany z zachowanego zapisu tekst Franciszka Dzidy, napisany dla Krzysztofa Kieślowskiego, który prawdopodobnie przepisała na maszynie jego żona Władysława Dzida. Jest to rzecz niezwykle cenna i ważna dla „Klapsa”, dotykalny fragment mitu naszego klubu, najprawdziwsza nić splatająca naszą historię z historią Krzysztofa Kieślowskiego i kina w ogóle, artefakt z przeszłości, na którym wybudowaliśmy naszą tożsamość, a z drugiej strony świadectwo tamtych czasów i pamiętnik młodego twórcy, ruszającego do walki z wiatrakami. Franciszek Dzida pieczołowicie pielęgnował historię o przyjaźni i związku z Kieślowskim, a narracja o pierwowzorze Filipa Mosza miała kapitalne znaczenie w opowieści o dziejach „Klapsa”. W sobotę, 29 września 1979 roku odbyła się w Chybiu, bodajże najważniejsza premiera filmowa w całej historii AKF „Klaps”, premiera „Amatora” w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego. Kronika klubowa przechowuje wpis skreślony przez samego Kieślowskiego: Z okazji premierowego pokazu naszego filmu, który „Klapsowi” i Franciszkowi Dzidzie należał się w pierwszej kolejności: życzenia tego wszystkiego co mają, miłości do filmu i żarliwości w tym uczuciu – realizatorzy. Są czarno-białe zdjęcia, krótki materiał filmowy i jeszcze wpis w księdze pamiątkowej z 26 maja 1979, w którym Kieślowski wyznaje: Wracam tutaj zawsze z ogromną przyjemnością – z szacunkiem dla pracowitości i rozwoju dla szefów i pracowników „Klapsa” – a mam tutaj emocjonalne powody do pobytu. A także wspomnienia uczestniczek i uczestników tych wydarzeń, anegdoty i opowieści, znane tym, którzy nie mogli spotkać Najsławniejszego Przyjaciela Klapsa ani być na wielkiej premierze. Bo rzeczywiście przyjeżdżał przez kilka lat jako juror „Fabuły” , korespondował z Franciszkiem Dzidą, recenzował filmy Dzidy. A na początku ich znajomości poprosił filmowca-amatora z dość popularnego klubu filmowego z małej wiochy o spisanie jego historii. W klapsowym wydawnictwie jubileuszowym z 2006 roku czytamy, że w 1978 roku: Franciszek Dzida pracuje nad dokumentacją zatytułowaną „Kolejna próba ukierunkowania – z pamiętnika wiejskiego działacza”, która posłuży jako tworzywo scenariusza filmu Krzysztofa Kieślowskiego pt. „Amator”. A w naszych uszach wciąż brzmi ton przekonania i pewności Dzidy, że jedynym i prawdziwym protoplastą Mosza był on sam. Tak też Franciszek Dzida mówił dziennikarzom Beacie Berezie i Grzegorzowi Szymanikowi, autorom książki „Nietutejsi. Kieślowski w Chybiu i inne opowieści”, najpierw powie: Na prośbę Kieślowskiego opisałem dziesięć lat naszej działalności w „Klapsie”. To, jak nas władza w dyby chciała zamknąć (…) pięćdziesiąt stron maszynopisu powstało podczas wakacji w Pobierowie nad morzem, a dalej: Kieślowski powiedział, że ten film w pierwszej kolejności należy się nam. Bo to jest o mnie. O nas. Taka interpretacja faktów związanych z powstaniem scenariusza „Amatora”, a szczególnie głównego bohatera filmu, pojawia się w artykułach prasowych, do których można sięgnąć, bo zostały zebrane w książce „Porozmawiajmy z Franciszkiem Dzidą”, która ukazała się w serii „Rewizyty”. Ale właściwie w każdej pozycji traktującej o historii „Klapsa” i Franciszka Dzidy pojawia się i ta druga, chyba bliższa prawdy wersja, którą Tadeusz Sobolewski ujął tak: Dzida jest i nie jest pierwowzorem Filipa. Jest – bo „Amator” opowiadał o nas wszystkich, którzy na swój skromny sposób zdobywaliśmy dystans do tamtej rzeczywistości (…) Zarazem Dzida nie przypomina Filipa, ponieważ nie przeszedł procesu nagłego dojrzewania: od razu skierował kamerę na siebie, robił takie kino, jakie chciał. O sławnej autobiografii Franciszka, dziennikarz i bywalec klapsowych festiwali, Jan Picheta mówił: (…) stała się dla Kieślowskiego tylko lub aż inspiracją, ale nie gotowym scenariuszem. Kieślowski nie wpadł w koleinę wyżłobioną w pamiętniku przez Franka. Biograf Kieślowskiego Stanisław Zawiśliński stwierdził: W drugiej połowie lat 70. Kieślowski zaczął stopniowo porzucać dokument na rzecz fabuły. I do fabuły przenosił swoje dokumentalne spojrzenie oraz dążenie do osiągania jak największej ekranowej wiarygodności. Przy pisaniu scenariusza fabularnego „Amatora” (którego bohaterem uczynił zaopatrzeniowca zafascynowanego robieniem filmów), nieprzypadkowo posiłkował się wiedzą uzyskaną od ludzi z amatorskich klubów filmowych. Zapoznawał ich na rozmaitych imprezach nieprofesjonalnego kina, na które z upodobaniem jeździł. Dużo ostrzej w 2018 roku napisze Katarzyna Surmiak-Domańska w głośnej biografii Kieślowskiego pod tytułem „Kieślowski. Zbliżenie”: Notatnik wiejskiego działacza kultury nie zostanie wykorzystany jako kanwa scenariusza Amatora. Nazwisko Dzidy pojawi się w końcowych napisach tylko jako „konsultant” obok dwóch innych (…) Dzida nigdy nie powie, że było to dla niego rozczarowanie. Ale napisze też, że po premierze „Amatora” w Chybiu miał miejsce znaczący dialog: Po projekcji pada pytanie z sali: „Czy Filip Mosz to Franciszek Dzida?” Kieślowski odpowiada: „Filip Mosz stawał się artystą, a Franciszek Dzida urodził się, jest i będzie artystą”. Brawa.
I taką nierozstrzygniętą, stworzoną z twardych faktów i ulotnych wspomnień, na poły mityczną, po trosze historyczną opowieść stworzyli filmowcy, artyści, dziennikarze, naukowcy, biografowie a zaczęło się od spotkania na krakowskim festiwalu dwóch reżyserów Kieślowskiego i Dzidy, mglistej obietnicy i tekstu „Kolejna próba ukierunkowania. Z notatnika wiejskiego działacza kultury. Czerwiec 1969 – lipiec 1976”. Dla nas to kolejny etap prób uporządkowania spuścizny, dorobku i archiwum Franciszka Dzidy i Amatorskiego Klubu Filmowego „Klaps”.
Anna Zachurzok
Recenzja książki ukazała się na łamach magazynu „KINO” nr10/2022