Pamiątki z Tarnowa
Z plenerów filmowo-fotograficznych przywożę wrażenia, satysfakcję i radość. Radość z tego, że wciąż jesteśmy wielopokoleniowym towarzystwem, które ma pasję, ciekawość świata i chęć tworzenia. Satysfakcję, że udaje się zorganizować, zaplanować i zaproponować inspirujące miejsce i sprzyjające okoliczności do kreacji, znajdywania dobrych kadrów, kręcenia intrygujących ujęć. Tym razem za pomysł i wsparcie w realizacji dziękuję moim przyjaciołom i sympatykom Klapsa – Joannie i Arturowi. Tarnów zobaczyliśmy po raz pierwszy z wysokości Góry Św. Marcina, ubranej w jesienne kolory, przyjaznego miejsca dla spacerowiczów i turystów, z placem zabaw, restauracją i tężnią z nowoczesną infrastrukturą rekreacyjną i urokliwymi ruinami zamku Tarnowskich. A potem zanurzyliśmy się w spokój, który był trochę jak w turystycznych miejscowościach po sezonie a trochę jak w opuszczonych miasteczkach i niespieszne tempo wschodnie a może południowe, wrażenie wzmacniało słońce, jakby jeszcze letnie. I jeszcze to uczucie, że trochę mi umyka, bo muzea zamknięte, bo czas ruszać dalej a jeszcze nie zajrzałam w zaułek i nie przyjrzałam się dość dobrze detalowi albo fasadzie. Tarnów będzie mi się kojarzył z fantastycznym i nieoczywistym muralem pod tytułem „Tajsa” poświęconym społeczności romskiej, z pomnikiem Kataryniarza i Burkiem i przepięknym, wycackanym rynkiem oraz momentami zadumy nad przemijaniem, których doświadczyliśmy w najstarszej nekropolii miasta a także na cmentarzu żydowskim czy natrafiając na pomniki i pamiątki tragedii Holokaustu. Zapamiętam też Mauzoleum Józefa Bema w pięknym parku. Zaś wspaniałości tego dnia dopełniły rozkoszne słodycze i znakomita kawa w designerskim wnętrzu patisserii na rynku. A fotografie i filmy? Powstały, a jakże! Zaprezentujemy je początkiem roku – zakochacie się w Tarnowie i zechcecie tam się wybrać i to jest dobry pomysł.
Anna Zachurzok